Jestem dumnym najemcą i szczerze mówiąc, nie planuję kupna domu
Kiedy wiosną 2020 roku wszyscy przystosowaliśmy się do naszej nowej normalności, poczułem - i zobaczyłem na Instagramie - wzrost liczby zdjęć wyciętych kartonowych kluczy z obowiązkowym podpisem "udało się". Wyglądało na to, że wszyscy w pełni wykorzystują niskie stopy procentowe i stają się właścicielami domów.
Mój mąż i ja nigdy nie stawialiśmy sobie za cel ani nie dążyliśmy do posiadania własnego domu, a już na pewno nie myśleliśmy o tym, gdy zastanawiałam się, jak mogłoby wyglądać życie w ciągu najbliższych kilku lat. Ale podobnie jak w przypadku wypicia mojego pierwszego Natty Light w śmierdzącym pokoju w akademiku, albo kiedy prawie kupiłam pasek od Gucciego - bo 2019 - czułam, jak narasta presja rówieśników. Czy jesteśmy szaleni, żeby nie kupować, skoro stopy procentowe nie były tak niskie, jak nigdy dotąd?
Po tygodniach poszukiwań, powtarzania frazy "bańka mieszkaniowa" ad nauseam i godzinach szczerej dyskusji, znaleźliśmy się w naszym punkcie wyjścia: bezapelacyjnie kochamy wynajem. Nawet gdybyśmy mieli dochód rozporządzalny i pewność, że moglibyśmy kupić bez zastanowienia, nadal bylibyśmy najemcami.
To nie my wybraliśmy życie najemcy, to życie najemcy wybrało nas. Jest to list otwarty w obronie millenialsów, którzy również uwielbiają wynajmować.
"Ale wyrzucasz swoje pieniądze w błoto".
Dla mnie to stwierdzenie zawsze wydawało się krótkowzroczne, a czasami wręcz klasistowskie. Można to porównać do mówienia parze, że ich związek nie jest tak silny i znaczący, jeśli nie są prawnie poślubieni. Małżeństwo nie jest wyznacznikiem szczęśliwego domu, a spłata kredytu hipotecznego nie jest wyznacznikiem bogactwa finansowego. I tak jak w przypadku małżeństwa i kredytów hipotecznych, nie wszystko jest dla wszystkich.
Obecnie płacimy 1 600 dolarów za dwupokojowy dom z jedną sypialnią we wschodnim Dallas. Chociaż dom nie jest na nasze nazwisko, te pieniądze zapewniają nam schronienie, działającą elektryczność i dom, w którym możemy się zagnieździć. W ciągu ostatniego roku było to nasze biuro, przestrzeń wypoczynkowa i siłownia, więc nasz czynsz absolutnie pracuje dla nas w sposób, który jest najbardziej optymalny dla naszego stylu życia. Tak więc, na najprostszym poziomie, nasze pieniądze pozwalają nam na podstawowe przetrwanie. A to już się liczy.
Myślę też, że ten argument zakłada, że w ogóle nie planujemy finansowo, jeśli nie jesteśmy właścicielami lub nie zamierzamy kupić. Oboje mamy inwestycje, fundusze emerytalne i konta przeznaczone dla naszych przyszłych pokoleń, z pełną przejrzystością. Jasne, chcemy, by nasze pieniądze "pracowały dla nas", ale niekoniecznie chcemy inwestować w dom. Wynajmowanie pozwala nam odkryć inne drogi finansowe prowadzące do bogactwa pokoleniowego i planowania finansowego.
"Jesteś zdany na łaskę wynajmującego".
Ale czy właściciele domów nie są zasadniczo zdani na łaskę banku? Nie będziemy się w to zagłębiać, ponieważ chcę zachować spokój.
Po pierwsze, pomińmy to, co oczywiste: nie wszyscy wynajmujący zostali stworzeni do tego samego. Niektórzy są naciągaczami, a inni są po prostu bardzo upierdliwi. W ostatnich latach mieliśmy szczęście do wynajmujących, co zapewniło nam jakość życia, na którą prawdopodobnie nie moglibyśmy sobie pozwolić - przynajmniej na początku naszej trzydziestki - jako właściciele domu.
Nasz obecny właściciel zajmuje się pielęgnacją trawników, lekkimi pracami malarskimi i aktualizacją sprzętu AGD co kilka lat. Dzięki dobremu gospodarzowi czuję się, jakbym złamał kod oszustwa, który polega na posiadaniu pewnych udogodnień hotelowych przy jednoczesnej autonomii w określaniu estetyki i klimatu wynajmu. Jesteśmy w stanie funkcjonować jak dorośli ludzie - z wyjątkiem tych części, których nie potrafimy lub nie chcemy robić.
To właśnie pozytywna relacja właściciel - najemca pozwala mi mieć pewność siebie jako gospodyni domowa. W zeszłym tygodniu przeżyliśmy burzę, w wyniku której nasz płot został zmiażdżony pod drzewem. Nie jestem znana ze swoich zdolności manualnych ani prac w ogrodzie, więc ulgę przyniosła mi świadomość, że nasz właściciel zajmie się zniszczeniami w sposób jak najbardziej efektywny i bezpieczny.
Mimo że moglibyśmy z mężem nauczyć się nowych umiejętności lub zaplanować budżet na usługi ogrodnicze - i owszem, mieć większą kontrolę nad tym, jakie rośliny rosną na podwórku - wolimy poświęcić władzę na rzecz czasu, łatwości i kompetencji.
"Czy nie jesteś gotowy, aby się osiedlić i zapuścić gdzieś korzenie?".
Trzeba przyznać, że w przeszłości to pytanie wywoływało u mnie uczucie zwątpienia, prawdopodobnie z powodu wychowania w rodzinie nuklearnej na przedmieściach dużego miasta. Wynajmowaliśmy mieszkanie tylko wtedy, gdy czekaliśmy na budowę domu.
Jednak, choć mogę zabrzmieć jak typowa millenialska, nie chcę się zbytnio ustatkować. Lubię poznawać różne dzielnice i miasta. W ciągu ostatnich ośmiu lat mieszkałam w pięciu innych dzielnicach Dallas i nadal doceniam swobodę, jaką daje mi możliwość zmiany miejsca zamieszkania, jeśli życie przybierze nowy obrót. Niedawno mieliśmy możliwość zamieszkania za granicą i choć ostatecznie zrezygnowaliśmy z niej ze względu na obecną sytuację na świecie i stan zdrowia rodziny, mieliśmy swobodę podjęcia decyzji w oparciu o pragnienia i priorytety, a nie rynki nieruchomości i zyski z inwestycji.
Idea "zapuszczenia korzeni" dotyczy raczej naszego związku z obecnym środowiskiem. Choć to niekonwencjonalne, zawsze z zapałem podążałam za zmianami w nadziei, że będę mogła odkrywać siebie na nowo i wciąż na nowo odkrywać swoje części. Takie samo podejście stosuję w przypadku mojego domu. Wynajmowanie mieszkania daje mi przestrzeń i elastyczność, dzięki którym mogę się rozwijać w sposób, który wydaje mi się najbardziej naturalny. To ja podejmuję decyzje dotyczące mojego domu, a nie dom podejmuje je za mnie".
Z punktu widzenia projektowania nigdy nie moglibyśmy sobie pozwolić na remontowanie lub ulepszanie domu tak często, jak byśmy chcieli. Chociaż ponosimy koszty przeprowadzki - o których zapomina się po kilku miesiącach - jesteśmy w stanie znaleźć i zamieszkać w przestrzeni, która odpowiada naszym preferencjom aranżacyjnym. Czuję, że jako najemca mogę być najbardziej wyrazistą osobą.
Jest wiele powodów, dla których warto wynajmować. Dla nas to spokój ducha, pewność siebie jako najemcy i elastyczność, która sprawia, że wynajmujemy z roku na rok. Mamy więcej energii i czasu na hobby, weekendowe wycieczki i rzeczy, które są dla nas w tej chwili najważniejsze.
Myślę jednak, że ważne jest także, aby pamiętać, że decyzja o wynajmie (lub jego braku) nie jest zaproszeniem do korzystania z niezamawianych porad, zwłaszcza dotyczących finansów i stylu życia. Zamiast tego możemy pozostawić miejsce na otwarty dialog, ciekawość i skupienie się na tym, co naprawdę ważne: organizowaniu wieczorów gier i tworzeniu ciepłych wspomnień w domu.